
Rozumiem niezadowolenie pracowników z posunięć pracodawców. Rozumiem ich prawo do strajku, do walczenia o swoje prawa itd. Jednak chciałbym zauważyć, że mamy zimę. W niektórych częściach kraju jest -20 stopni. Wiele pociągów i tak ma opóźnienia z powodu oblodzenia trakcji czy innych problemów technicznych. Pasażerowie co i raz narzekają na niedogodności takie jak pluskwy w przedziałach, czy nieogrzewane toalety. Czy trzeba pasażerom jeszcze bardziej życie utrudniać?
Może by Szanowni Związkowcy spróbowali urządzić na kolei strajk włoski? Dyżurni ruchu powtarzaliby swoje komendy dwa razy i wielokrotnie upewnialiby się czy szlak obrany dla danego pociągu jest wolny. Konduktorzy dokładniej sprawdzaliby bilety, regulowali temperaturę w wagonach co do jednego stopnia. Kierownicy pociągów informowaliby pasażerów o wszystkim co ich dotyczy. Maszyniści jeździliby zgodnie z rozkładem. Pracownicy kas informowaliby dokładnie o cenach biletów i dostepnych promocjach. Serwis sprzątający czyścił by wagony 2 razy częściej i je odrobaczał.
Gdyby taka porządna praca, z nastawieniem na dobro pasażerów weszła oddolnie do spółek PKP, to może ktoś na górze zorientowałby się co jest nie tak z polskimi pociągami?